Nie jest tajemnicą, a wielu z Was, którzy w przeszłości odwiedzali tego bloga, na pewno zauważyło, że mam szczególnie dobre relacje z jednym zespołem z Polski, z czego bardzo się cieszę. To chłopaki z Lecha Poznań, konkretnie z rocznika 2010. To dość ciekawa historia i to wszystko rozpoczęło się jednym listem, dzięki któremu poznałem Borysa. Od tego czasu obserwowałem chłopaków na kilku turniejach (chociaż na razie tylko dzieki streamom internetovym) i z czasem poznałem kilku z nich.
Cieszę się, że dzisiaj poprzez ten wywiad mogę przedstawić Wam kapitana tej wspaniałej drużyny, Jakuba Pawlika. Kuba, oprócz tego, że jest świetnym piłkarzem, jest również idealnym kandydatem do zrobenia wywiadu, bo jak mówi, lubi dużo rozmawiać, a trenerzy mówią, że nikt w drużynie nie mówi więcej niż on. Doceniam go również dlatego, że zawsze znajduje czas, aby poinformować mnie, jak radzą sobie chłopcy.
Prawda jest taka, że od dawna planowaliśmy tę rozmowę, ale oboje chcieliśmy, żeby była naprawdę warta zachodu, więc odbyła się niemal natychmiast po zakończeniu sezonu. Bo znalezienie czasu na takie rzeczy w środku sezonu dla gracza tak wielkej akademii nie jest proste.
Myślę, że udało nam się napisać naprawdę świetny wywiad. Muszę podziękować Kubie i jednocześnie pochwalić go za to, że zrobił wszystko ze swojej strony, żebysmy mogli stworzyć naprawdę wysokiej jakości artykuł. Jest dużo informacji o nim jako piłkarzu i chłopcu, który naprawdę kocha piłkę nożną i poświęca jej prawie cały swój czas. Kuba jest jednocześnie bardzo zorientowany na cel, ale jednocześnie skromny i jest graczem zespołowym. A zdradziliśmy trochę też o tym, jak działa akademia polskiego mistrza Lecha Poznań. Życzymy miłej lektury.
————————————————————————————————————–
Kuba, jakie były twoje początki piłkarskie i kto wprowadził cię do piłki nożnej? Czy byłeś częścią akademii Lecha Poznań już od swoich początków?
Na pierwszy trening w LPFA (Lech Poznań Football Academy) przyszedłem mając 5 lat, to było we wrześniu 2015 roku.
W 2016 roku zostałem zaproszony z lokalizacji LPFA Luboń na testy do pierwszych grup naszego rocznika – czyli 2010. W 2017 rozpocząłem treningi na Bułgarskiej.
Minęło właśnie 5 lat odkąd gram w pierwszych grupach naszej akademii. Na początku było nas 20 i jestem jednym z sześciu chłopaków z tego rocznika, którzy przebywają w Lechu od samego początku aż do teraz.

Jeśli pytasz, dlaczego piłka nożna… Sam ją wybrałem ale cała nasza rodzina jest sportowa, chociaż nikt poza mną nie zajmował się piłką nożną. Oboje rodzice są medalistami Mistrzostw Polski Szkół Wyższych. Mama zdobyła złoty medal w siatkówce, a tata brązowy medal w koszykówce. No i rok temu, moja siostra zaczęła ćwiczyć piłkę ręczną, więc mamy w domu 4 piłki do czterech różnych dyscyplin.
Czy masz wzór do naśladowania w piłce nożnej?
Moim ulubionym zawodnikiem jest Trent Alexander-Arnold z Liverpoolu. Podoba mi się jego styl gry, a także gra na podobnej pozycji.
Proste pytanie. Co dla Ciebie oznacza grać dla Lecha Poznań?
Na pewno nie powiem teraz nic nowego. Każdy chłopak z Wielkopolski, który gra w piłkę nożną, marzy o grze w koszulce Lecha. Można powiedzieć, że byłem blisko klubu od pierwszych lat mojego życia, bo dziadkowie mieszkają jakieś trzysta metrów od stadionu i tam też chodzę do szkoły. Stadion Lecha mamy, że tak powiem, za płotem.
Tata zabrał mnie na mój pierwszy mecz, kiedy miałem cztery lata. Lech grał wtedy z Lechią Gdańsk i wygraliśmy 2:1. To był mój pierwszy raz na stadionie.

Bycie częścią tak dużej akademii zdecydowanie wymaga ciągłej pracy nad sobą w stu procentach. Czy dużo musi poświęcić człowiek i jakie cechy musi posiadać, aby się utrzymać w tak dużym klubie?
Jeden z trenerów powiedział mi kiedyś: bądź pracowity, pokorny i cierpliwy, a reszta przyjdzie. Czas pokaże, czy miał rację.
To prawda, że mam bardzo mało wolnego czasu, bo piłka nożna to nie tylko treningi na stadionie. Trzeba też zwracać uwagę na szkołę, kształcić się. Czasem zostaje mi trochę czasu na zabawę i zagram np. na konsoli, ale tak naprawdę większość czasu spędzam grając w piłkę.
Biorąc pod uwagę, że to naprawdę duża akademia, każdy z nas zdaje sobie sprawę, że nie możemy odpuścić, bo kandydatów żeby zagrać dla Lecha jest wielu. Z jednej strony czasami mnie to denerwowało, ale zawsze staram się dać z siebie wszystko, nigdy niczego nie odpuszczam.
Na przykład w trakcie pandemii zrobiliśmy w naszym ogrodku małe centrum treningowe a na kilka boisk z których można było wtedy korzystać, razem z rodzicami jeździliśmy tam trenować.
Jak udaje Ci się połączyć szkołę i piłkę nożną? Czy masz na to indywidualny plan, czy uczysz się w taki sam sposób, jak reszta twoich kolegów z klasy?
Jak wspomniałem wcześniej, moja szkoła znajduje się obok stadionu, więc nauka jest dla mnie łatwiejsza niż dla niektórych kolegów z drużyny, ponieważ nie muszę się uczyć np. po drodze w aucie i naprawde to nie lubientego tak robić. Jeśli lekcje się skończyły wcześniej i mam czas przed treningiem, staram się uczyć przed treningiem. Jeśli rano pójdę na późniejszą gódzina, to rano się uczę. Wydaje mi się, że dobrze mi idzie, miałem dobre oceny we właśnie zakończonym roku szkolnym, więc da radę to połączyć.
Wspaniale jest grać w tak dużym klubie, ale na pewno są chwile, kiedy nie jest to łatwe. Każdy w Polsce zna Lecha i każdy chce go pokonać… Czasem nawet za wszelką cenę. Jak z tym walczycie?
Zawsze tak było i pewnie tak zostanie. Gdziekolwiek pojedziemy, każdy będzie chciał nas pokonać i masz rację, czasami próbują to zrobić na różne sposoby. Udało nam się dostać do Lecha, bo umiemy dobrze grać w piłkę. Trenerzy uczą nas, że nie możemy z tego powodu się podpalać ale nie zawsze się to udaje. Wiesz, jaki jest sport, są emocje, ale wszyscy pracujemy, aby nigdy nie wypaść z równowagi.

Ciekawa sytuacja miała miejsce w jednym z turniejów – był to wlasnie wasz domowy Lech Cup. W meczu o trzecie miejsce z FC Porto zwycięzcę wyłoniła niekończąca się seria rzutów karnych (zakończyły się 21:20), w której wszyscy kilkakrotnie zmienialiście się i praktycznie przy każdej próbie byliście pod presją, że jeśli nie zdobędzie bramki, to mecz się skończy. Jak w tym momencie czuje się gracz i o czym myśli?
Myślę, że powinniśmy zacząć od tego, że wszyscy byliśmy smutni i niezadowoleni po meczu z Szachtarem Donieck, który przegraliśmy 3:2, a remis lub wygrana zaprowadziłaby nas do finału. Przyszedł jednak mecz o trzecie miejsce i bardzo chcieliśmy stanąć na podium, na szczęście się udało.
Kiedyś wcześniej udało mi się w dużym turnieju zamienić rzut karny na gola, który zadecydował o naszym zwycięstwie, więc trochę znam to uczucie. Z każdym kolejnym rzutem karnym byliśmy coraz bardziej wykończeni i zmęczeni, ale mieliśmy tylko jedno zadanie… podejść do piłki i strzelić gola. To było wspaniałe doświadczenie dla nas wszystkich i myślę, że nie tylko dla tych, którzy grali w turnieju, ale także dla naszych kolegów z drużyny, którzy byli z nami, mimo że nie zagrali na tym turnieju. Wiedzieliśmy, że to ważny turniej dla całej akademii. Na szczęście w końcu udało nam się wygrać i całe zmęczenie nagle zniknęło, gdy mogliśmy cieszyć się tym zwycięstwem.
Mówisz, że wszyscy cieszyliście się tym sukcesem, nawet ci koledzy z drużyny, którzy nie byli nominowani do turnieju, więc na pewno macie silnego ducha drużyny. Co jeszcze powiedziałbyś o swoim zespole? Co czyni go wyjątkowym?
Myślę, że to, że była z nami cała ekipa, bardzo nam pomogło. Wszyscy trenujemy razem każdego dnia i gdyby nie inni koledzy z drużyny, na pewno nie gralibyśmy tak dobrze w tym turnieju, popychamy się nawzajem. Ale teraz musimy iść dalej i patrzeć w przyszłość.
Myślę, że trenerzy z akademii potwierdzą, że nasza drużyna jest takim „dynamitem”, wszyscy lubimy sobie żartować w szatni.
Teraz często prowadzisz drużynę na mecze jako kapitan. Czy czujesz się bardziej odpowiedzialny, gdy nosisz opaskę kapitana? Czy starasz się wspierać swoich kolegów z drużyny, gdy coś idzie nie tak i, powiedzmy, mobilizowac zespoł na boisku?
Niezależnie od tego, czy mam opaskę kapitana, czy nie, staram się dać z siebie wszystko. Oczywiście noszenie opaski kapitana jest super fajne alei najbardziej cieszy mnie fakt, że koledzy z drużyny wybrali mnie na kapitana, a trenerzy się na to zgodzili. Czasem cieszę się, że mam opaske, bo potrafię dużo mówić, co często się zdarza… nawet z sędziami. Jednak dużo rozmawiam na boisku, nawet kiedy jej nie mam. Na przykład, gdy ostrzegamy się z kolegami z drużyny podczas meczu, jeśli coś jest nie tak jak ma być.

Druźyna ma za sobą trudny sezon, w którym z jednej strony udało Wam się wygrać turniej SBG Cup, zająć trzecie miejsce w Lech Cupie, ale w lidze nie poszło wam zbyt dobrze. Choć gra była dobra, to brakowało lepszych wyników. Czy było to dla ciebie pierwsze podobne doświadczenie, że musiełiscie wyjść z większego kryzysu wyników?
To prawda, że był to bardzo dziwny sezon. W pierwszej połowie rywalizacji walczyliśmy o pierwsze miejsce w lidze. Potem był Lech Cup i przerwa zimowa, po której mieliśmy bardzo kiepski start sezonu, przegrywając z AP Reissa 6:0. Z drugiej strony czuliśmy, że nasza gra wygląda dobrze, nawet jeśli nie było wyników. Pamiętam, że cztery lata temu pod naszym byłym trenerem mieliśmy podobne problemy. Ale potem wyszliśmy z tego i wygraliśmy 3 duże turnieje na początku nowego sezonu. Wierzę więc, że nasz kolejny sezon rozpocznie się podobnie dobrze jak wtedy, a nie jak teraz na wiosnę.
Kiedy wspomnieliśmy o Pucharze SBG… Nie grałeś tam po chorobie, ale ostatniego dnia turnieju byłeś na trybunach, by wraz z rodzicami kibicować swoim kolegom z drużyny. Już kilka razy widziałam, że waszy rodzice wiedzą, jak stworzyć naprawdę świetną atmosferę. Jak to jest dla ciebie jako gracza? Przy takim wsparciu determinacja i motywacja do pokonania przeciwnika muszą być jeszcze większa…
Oczywiście wolałbym grać niż tylko oglądać, ale to na pewno wszyscy a nie tylko ja. Czasami nie ma mnie na boisku z różnych powodów, ale kiedy tylko jest to możliwe, jestem z chłopakami, bo jesteśmy jedną drużyną i musimy się wspierać – wszyscy wzajemnie.
Nasi rodzice to mistrzowie świata. 🙂 Szczerze, to super, jak kibicują nam na turniejach. Słyszeliśmy też kiedyś rozmowę chłopaków z innej drużyny, którzy pytali swojego trenera: Co musimy zrobić, żeby mieć takie wsparcie jak Lech? Następnie zwrócił się do swoich chłopców i powiedział: Spróbujcie porozmawiać z waszymi rodzicami.
Kiedy udaje nam się osiągnąć dobry wynik, nie tylko w turnieju, ale i w meczu, zawsze po meczu wymyślają dla nas coś nowego, coś ekstra.
Kuba, znam cię jako chlopoca, który zawsze myśli pozytywnie i nigdy się nie poddaje, nawet gdy macie z drużyna ciężkie czasy, kiedy nie uda sie jak chcialybyscie. Ale czy nie masz czasem takich chwil, kiedy jesteś zły, że coś ci nie wyszło lub po prostu jesteś denervovany z powodu, źe coś sie nie udalo w pilce czy tobie lub druzyne ?
Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek pomyślał o czymś złym w związku z piłką nożną. Czasamy była we mnie duża złość, kiedy z różnych powodów nie mogłem grać. Na szczęście bardzo szybko przyszedł kolejny trening, na którym mogłem dalej pracować i doskonalić się. Wierzę, że będę mógł wykorzystać te wszystkie doświadczenia później, bo moje marzenia są duże i chciałbym je osiągnąć.

Wiemy już, że jesteście świetnym zespołem. Jednak świetny zespół potrzebuje również super trenera. Co powiedziałbyś o waszym trenerze, kim jest Mikołaj Patek?
Myślę, że w takiej akademii są tylko super trenerzy, a trener Mikołaj jest jednym z nich. Jest moim kolejnym trenerem, który prowadzi mnie w akademii i jest podobnie jak wcześniej.
Mamy bardzo dobre relacje, wyjaśnia nam wszystko bardzo dokładnie i zawsze jest energiczny na bocznej linii. Dlatego czasami mówimy, że jest podobny do jednego trenera z Premier League, bo też ma i podobną brodę J. Nie jest jednym ze spokojnych typów trenerów, ale ja raczej też nie więc w tym przypadku wszystko bardzo dobrze się to wszystko łączy.
Trenerom udało się też zorganizować dla nas i spotkanie z zawodnikami Lecha jak Pedro Tiba i Jakub Kamiński. To była naprawdę fajna rzecz.
Oprócz bycia kapitanem swojej drużyny, zostałeś także kapitanem kadry WZPN, z którą udało ci się wygrać też większy turniej…
Już samo dostanie się do kadry WZPN to wielki zaszczyt, a dla mnie bycie jej kapitanem było coś wyjątkowego. Z kadrą byliśmy na pierwszym tak dużym turnieju w Ostródzie. Zagraliśmy tam 11 meczów, z których 10 wygraliśmy i zremisowaliśmy w jednym. A jak zakończył się turniej? Oczywiście rzutami karnymi… Miałem też okazję strzelić jednego. Potem wybuchła wielka radość, a powrót do domu z pucharem był bardzo wesoły.
Ale wiemy, że to dopiero początek naszej przygody bo w nowym sezonie czeka na Kdrę Wielkopolski walka o mistrzostwo Polski.

Wyobrażam sobie, że nie jest łatwo dostać się do tej kadry. A byłeś jej kapitanem. Czy wiesz dlaczego zostałeś wybrany? Czy uważasz, że masz umiejętności przywódcze lub coś innego, co uczyniło cię kapitanem drużyny?
Trudno mi się ocenić. Zawsze jednak jestem otwarty, lubię żartować w szatni, jak wspomniałem, lubię rozmawiać i to nie tylko na boisku… a trener Mikołaj często mówi, żebysmy dużo rozmawiali na boisku. Cieszę się, że mogę coś powiedzieć od czasu do czasu, nawet jeśli nie zawsze robię to we właściwym momencie.
Kiedy piszemy razem, nigdy nie zapominasz chwalić swoich kolegów z drużyny, oznacza to, że jesteś prawdziwym graczem zespołowym. Myślę, że jesteś typem gracza, dla którego sukces zespołowy jest ważniejszy niż indywidualne statystyki. Czy tak jest?
Piłka nożna nie jest sportem indywidualnym, wszyscy razem wygrywamy i przegrywamy. Fajnie jest strzelać gole, ale cieszę się też, gdy z ładnym podaniem tworzę bramkę dla kolegi z drużyny. Jeśli to się powiedzie, jestem naprawdę szczęśliwy. Czasem wybieram podanie do kolegi nawet w momentach, w których sam mógłbym zakończyć.
Oboje wiemy, że twoja kariera piłkarska dopiero się zaczyna i czeka cię dużo ciężkiej pracy, aby zostać zawodowym piłkarzem….
Myślę, że to jeszcze nie jest kariera, raczej nazwałbym to póki co przygodą piłkarską, która mam nadzieję zabierze mnie pewnego dnia na Bułgarską (na stadion Lecha), a potem porozmawiamy o karierze, jeśli mi się uda osiągnąć te cele.

Co cię motywuje do pracy na treningach? Bo z pewnością nie jest łatwo utrzymać 100% zaangażowanie dzień po dniu…
Myślę, że nigdy nie brakowało mi motywacji do pracy na treningach i chciałbym, żeby tak zostało. Przyzwyczailiśmy się trochę do tego, że niektórzy chłopcy odchodzą, a inni czekają na swoją szansę. Wszystkich nas do pracy kieruje myśl, że nic nie trwa wiecznie, a jak już mówiłem, wiemy, że za drzwiami czeka już inny kandydat, który chciałby zagrać w naszej akademii. Ale nie możemy się tym stresować. Po prostu zawsze muszę grać najlepiej jak potrafię.
Wiem, że bardzo intensywnie przeżywaleś drogę Lecha po tytuł mistrzowski, a także nieudany finał pucharu. Jakie były uczucia dla ciebie, gdy Lech obchodził stulecie, a potem tytuł mistrzowski. Chyba powiedziałeś wspólnie ze swoimi kolegami z drużyny, że chcielibyście doświadczyć czegoś podobnego jako piłkarze Lecha…?
To była bardzo zabawna historia. Tego dnia jechaliśmy na imprezę rodzinną i rodzice mówili żebyśmy zabrali koszulki, bo jest szansa, że Lech może zostać mistrzem tego samego dnia. Wychodząc z uroczystości wiedzieliśmy, że Lech już wygrał, a mecz Rakowa wciąż trwa, więc czekaliśmy na ostateczny wynik meczu. Po drodze skontaktowaliśmy się z kilkoma chłopakami z drużyny i postanowiliśmy pojechać z rodzicami pod stadion. Gdy byliśmy już bardzo blisko pod stadionem, Zagłębie Lubin miało rzut karny, który wykorzystali i było jasne, że się uda. Czekaliśmy więc pod stadionem, żeby zobaczyć, co się stanie. Fanów było coraz więcej, a nasi piłkarze wyszli na koniec. W tamtym czasie rozmawialiśmy o tym, jak wspaniale byłoby przeżyć coś takiego nie tylko jako fani, ale także jako gracze.
Twoje życie jest związane z piłką nożną na co dzień… Jakie piłkarskie przeżycia lubisz wspominać poza zwycięstwami na turniejach?
Kiedy mam okazję, lubię odwiedzać inne stadiony piłkarskie, nawet za granicą. Na przykład udało mi się być na San Siro czy na Allianz Arena na meczu Bayernu z Manchesterem United, byłem na meczu Hajduka w Splicie, a wraz z kilkoma kolegami z drużyny byliśmy w Berlinie na meczu Herthy z Borussią Dortmund.
Świetnym przeżyciem było dla mnie także granie dla Lecha przeciwko drużynom takim jak Chelsea, Manchester City, Southampton, Fulham czy Luton Town na turnieju w Anglii, albo z drużynami takimi jak Glasgow Rangers i Bröndby Kopenhaga na turnieju w Danii.
Czy możesz podzielić się z nami jakaś zabawna historia związanym z twoją przygoda z piłką?
Wszyscy mówią że szybko biegam i wiąże się z tym śmieszna historia. Wszyscy trenerzy pytali mnie kiedyś, skąd mam taką szybkość i byli bardzo zaskoczeni, kiedy im powiedziałem, że to dlatego, że jem czerwoną paprykę i wszyscy się z tego śmiali. 😀 Rodzice chcieli zachęcić mnie do jedzenia warzyw, więc powiedzieli mi, że jak zjem paprykę, to będę szybko biegać. Jadłem dużo papryki…. a w akademii śmieją się, że Kuba jest szybki, bo jadł paprykę. 😀
Na koniec, jakie są twoje piłkarskie marzenia? Co chciałbyś osiągnąć, jeśli wszystko pójdzie dobrze?
Najbliższym celem jest żebyśmy jak zespół postępowali do przodu i ciągłe doskonalili naszą grę. A co do marzeń… Chciałbym zagrać w wyremontowanej części akademii w Wronkach w tym nowym budynku (tu grają drużyny akademii Lecha U15 – U19 i rezerwy ), a później na pełnym stadionie kibiców na Bułgarskiej.
One thought on “Jakub Pawlik: Zawsze staram się dać z siebie wszystko dla zespołu, najważniejsze, że idziemy wspólnie do przodu”