Robo nie przyjechał do Poznania więc Lech przyjechał do Roba…

Przed pierwszym meczem trzeciej rundy eliminacyjnej Ligi Konferencyjnej UEFA Spartak Trnava zaproponował swoim kibicom wycieczkę do Poznania za jedyne 999€ obiecując przy tym wyjątkowe doświadczenie. 😀 Na pewno obecność w Poznaniu na meczu Lecha to wielkie przeżycie z czym również zgodzili się nasi redaktorzy sportowi, którzy mieli przyjemność tam być. Jednak jak się okazało można to zrobić bardziej ekonomicznie. 😀 No i ja miałem to szczęście, że aby przeżyć coś fajnego z Lechem wystarczyło przyjechać do Żyliny. . . 😀

W miniony weekend odbył się turniej Skriniar Cup U14. W tym sezonie zawodnikami tej kategorii są chłopcy urodzeni w 2010 roku. Ci, którzy znają mnie trochę lepiej, wiedzą, że nasze relacje z chłopakami z rocznika 2010 z Poznania są trochę (w porządku, myślę, że więcej niż trochę) wyjątkowe. Kiedy kapitan drużyny Kuba Pawlik powiedział mi, że chłopcy przyjadą tutaj na turniej, byłem bardzo zadowolony. Wszystko ułożyłem tak, aby jak najdłużej być na turniej. Przygotowywałem się też inaczej niż zwykle. Chociaż na Słowacji było to dość trudne, w końcu udało mi się zdobyć koszulkę Lecha Poznań, aby podczas spotkania wyglądać tak jak oni. 😀

Prawdę mówiąc, trochę obawiałem się, jakie będą reakcje, gdy przyjdę do Żyliny w koszulce Lecha ale nasi chłopcy z Żyliny są super i zrozumieli, że była wyjątkowa sytuacja, ponieważ wiedzą, że w każdym innym przypadku oczywiście kibicuję właśnie im. 😀 Jak tylko chłopcy przyszli wszystko już było jasne. Od razu się spotkaliśmy i nikt już poza tym jak to wszystko się zaczęło o nic nie pytał. 😀 Sympatycznie zrobiło się nawet po turnieju kiedy najlepszy strzelec Skriniar Cup z Pilzna poprosił mnie o zdjęcia i wysłał mi najpierw na Instagramie wiadomość po polsku. . . . 😀

Ponieważ chłopcy mieli swoje obowiązki przed meczem, na początku przejęli mnie ich rodzice, z których część już mnie znała i również cieszyli się, że mogliśmy się spotkać. Tak więc jako pierwsze pojawiły się zdjęcia z rodzicami, na co mama Jakuba  – Dorota odpowiedziała, że nasze Instagramy dzisiaj eksplodują 😂 (co się potwierdziło, bo dziś jest czwartek i wciąż jest co dodawać i o czym pisać. . . 😀) Następnie rodzice zaprosili mnie do „swojego sektora”, który znalazł się na skraju trybuny, abyśmy mogli wspólnie kibicować. Powiesiliśmy flagę i puściliśmy kilka piosenek zagrzewających chłopców do walki. 😀

Fot.: Kuby siostra Maja, Filipa ojciec Arek, Marcela ojciec Kamil

Pierwszego meczu byłem naprawdę ciekawy, Lech zagrał bowiem z Żyliną, która w tym roczniku u nas na Słowacji nie ma zbyt wiele konkurencji, więc pojawiło się pytanie jak w bezpośrednim meczu zaprezentują się obie moje ulubione drużyny. Pierwsza połowa była bardziej wyrównana na trybunach niż na boisku. Pierwszą bramkę Lecha zdobył symbolicznie Borys Sawala, czyli pierwszy człowiek, którego poznałem z tej drużyny. Ponieważ siedzieliśmy dość blisko bramki, do której padł gol, Borys dobrze wiedział, gdzie pobiec się cieszyć z bramki, więc przy tej okazji powstało to wspaniałe zdjęcie. . . 😀

Fot.: Borys w taki sposób przybiegł do nas świętować swojego pierwszego gola w turnieju.

Drugą bramkę strzelił Jędrzej Jaroszewski, czyli jeden z trzech zawodników z rocznika 2011, którzy grali dla Lecha w tym turnieju. Chociaż ci chłopcy byli o rok młodsi, gdybym o tym nie wiedział, nigdy bym tego nie powiedział biorąc pod uwagę to jak prezentowali się na boisku. Pokazali dużą jakość i swoją przydatność w grze. Do przerwy Lech prowadził 3:1, ponieważ gole strzelali jeszcze Maciej Malecki dla Lecha, a dla Żyliny Mário Charamza z rzutu karnego.

Fot.: Kibice cały czas dbali o dobrą atmosferę

W przerwie przyszedł czas na odświeżenie języka polskiego w rozmowie z ojcem Kuby –  Maciejem (który w przeszłości trochę mi pomógł przy naszej pierwszej rozmowie z Kubą 😀) Myślę, że przebiegło to całkiem dobrze. W drugiej połowie tego meczu, Żylina była już bardziej wyrównanym przeciwnikiem, jednak to Lech ostatecznie wygrał 4:2 również dzięki intensywnemu wsparciu całego fanklubu w którym znaczącą rolę odgrywała siostra Kuby –  Maja, w pewnym stopniu przejmując rolę kierownika kotła kibica i często to ona zaczynała okrzyki, do których później wszyscy się przyłączaliśmy. 😀

Myślę, że poznański fanklub zrobił też wrażenie na innych obecnych, ponieważ podczas meczu przyszedł do mnie nasz legendarny sędzia okręgowy Stanko Nemček, który właśnie miał wolne i poprosił mnie o zrobienie zdjęcia z członkami najlepszego fanklubu.

Fot.: …a sędzia Stanko Nemcek też zrobił sobie zdjęcie z chłopakami

Po meczu nadszedł dla mnie bardzo przyjemny moment, ponieważ poprosiłem chłopaków, abyśmy zrobili sobie wspólne zdjęcie. Chłopcy oczywiście się zgodzili, ale wcześniej zaskoczyli mnie, kiedy podarowali mi w prezencie podpisaną przez wszystkich piłkę. Być może dlatego, że to właśnie dzięki podpisom zaczęła się nasza przyjaźń. Bardzo się z tego ucieszyłem, ale tym razem nie to było najważniejsze. Najważniejsze było w koncu spotkac tych przyjaciół, spędzić trochę czasu razem i kibicować im. I to świetne zdjęcie, kiedy chłopaki wzięli mnie między sobą też jest teź bardzo udane. 🙂

Fot.: Wspólne zdjęcie z całą drużyną po meczu z Żyliną

Oczywiście plan był taki, aby nasze wspólne spotkanie zakończyło się zwycięstwem w całym turnieju. Jednak w pewnym momencie niespodziewanie został on zakłócony po kolejnym sobotnim meczu, w którym Lech niespodziewanie przegrał z Victorią Pilzno 2:3. Mecz się nie ułożył, Lech zapłacił stratą gola za każdy swój błąd, ale było jeszcze sporo czasu, żeby to naprawić. Wiedzieliśmy, że wystarczy wygrać dwa niedzielne mecze, a puchar trafi do Poznania. Jako prawdziwy fan oczywiście wierzyłem, że chłopakom się to uda, podobnie jak poznański fanklub. Nawet sędzia Stanko, widząc, jak bardzo kibicuję chłopakom, uspokajał mnie, że bardzo podoba mu się to, co prezentują i że jutro mogą sobie dobrze poradzić w dwóch ostatnich meczach.

Po meczu z Victorią Pilzno nastąpił jeszcze jeden miły moment, kiedy rodzice obu drużyn wspólnie dziękowali obu ekipom za mecz. Był to super gest i chciałbym go oglądać częściej.

Fot.: Po mecz z Viktorią Pilzno, fot. Daniel Stehlik

Było to możliwe również dzięki temu, że w sobotę graliśmy na stadionie w Zavodie, gdzie panowała swobodna atmosfera, praktycznie każdy mógł nawiązać kontakt z zawodnikami lub kibicami dowolnej drużyny. Wiedziałem, że w niedzielę, kiedy turniej miał się przenieść na główny stadion MŠK Žilina, to prawdopodobnie byłoby to nieco trudniejsze bo oficjalne, więc w sobotę przed wyjazdem z chłopakami zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć, jeśli przypadkiem nie byłoby już na to okazji w niedzielę.

Właściwie nie miałem pojęcia, czy w niedzielę uda mi się zrobić jakieś zdjęcia na stadionie przy boisku, ale na szczęście już w sobotę znalazłem sprzymierzeńca, organizatora Mirka, który podobno pamięta mnie jeszcze z czasów, gdy sam grał w piłkę nożną, a ja pomagałem mu w Rajecu. Pozdrawiam go więc serdecznie i dziękuję mu, że w zasadzie pomagał mi przez cały weekend a w rezultacie zabrał mnie też w niedzielę i pomógł zrobić kolejne wspaniałe zdjęcia. 🙂

Fot.: Mój wybawca, organizator Mirko

Oznaczało to jednak, że w niedzielę musiałem opuścić miejsce w fanklubie, który pozostał na trybunie. Byłem ich ambasadorem na boisku. Udało nam się to wszystko zrekompensować po meczu finałowym, ale nie wyprzedzajmy. . .

Znaczna część tej drużyny może się również pochwalić tytułem Mistrza Polski U13, który zdobyli jako część kadry WZPN około dwa miesięcy temu, co z pewnością nie było to łatwe. Chłopcy są więc przyzwyczajeni do presji i sytuacji, które miały miejsce w niedzielę. Jeśli powiedzieć że w sobotę grali dobrze, to w niedzielę na stadion przyszedł jeszcze lepszy Lech, zdeterminowany, aby mocno dążyć do celu i nikomu nic nie dać za darmo. To była świetna reakcja na sobotnie niepowodzenie. W pierwszym ich meczu w niedzielę drużyna Al Wahda ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich została pokonana przez chłopaków 6:0, po zdecydowanej dominacji przez całe spotkanie. Przewaga była tak duża, że mój biedny kolega fotograf Dano powiedział mi, że dostał zadanie fotografowania głównie arabskiej drużyny, ale nie wie, czy mu się uda, ponieważ ciągle gra toczy się na jedną bramkę. 😂

Fot.: Zespół po golu Filipa na 1:0 w meczu z Al Wahda

Chociaż można było wyczuć dużą pewność siebie i wiarę w swoje umiejętności u chłopaków, wiedzieliśmy, że przeciwko Slavii, która do tej pory prezentowała się również bardzo dobrze, na pewno nie będzie łatwo. Jeśli Lech chciał być pierwszy, musiał wygrać ten mecz ponieważ ich porażka albo nawet remis oznaczałyby tytuł dla Slavii. Przez chwilę na początku wydawało się, że sprawy zaczynają się komplikować, ponieważ chłopcy z Pragi strzeliła gola już w trzeciej minucie, na szczęście okazało się że zawodnik znajdował się na pozycji spalonej.

Ten mecz w miarę upływu czasu zamienił się w pojedynek bramkarzy. Z jednej strony Daniel Woźniak i z drugiej František Fukna pokazali, że w tym meczu bramka nie padnie tak łatwo i prześcigali się w tym, kto wykona lepszą interwencję. Siedziałem z aparatem za bramką Slavii i czekałem na bramkę Lecha. Szans było sporo, bramkarz z Pragi łapał wszystko a z pomocą przyszła mu nawet poprzeczka. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0.

Fot.: Chcieliśmy podnieść ręce ale piłka wylądowała na poprzeczce

Chłopcy próbowali uspokoić grę, ponieważ było oczywiste że okazji było sporo a bramka wisiała w powietrzu. Potem jednak zaczęło się od nowa. Jedna szansa, bramkarz łapie, druga szansa, bramkarz łapie, trzecia szansa. Powoli wkradała się nerwowość, bo czas się kończył. Dopiero około 6 minut przed końcem Marcel Kropp dał świetne podanie Borysowi, który w końcu pokonał bramkarza Slavii. Ja oczywiście starałem się uchwycić całą sytuację i myślę, że udałoby mi się to, gdyby nie Filip Borczykowski który zaczął świętować gola, zanim piłka wpadła do bramki. 😂 A wyglądało to mniej więcej tak:

Do końca pozostawało jeszcze sześć minut, w których graliśmy od bramki do bramki. Daniel zaliczył fantastyczną interwencję, który uniemożliwiła mu chwilowo dalszą grę, ponieważ w jej trakcie doznał kontuzji i potrzebował pomocy medycznej. Sędzia zdecydował się więc przedłużyć mecz o dwie minuty. Ostatecznie trwało to około 5 minut a dla nas była to nieskończoność. Wszyscy byliśmy naprawdę zdenerwowani. Przyznaję, że w ciągu ostatnich 11 minut nie zrobiłem ani jednego zdjęcia. Razem z Borczykiem czekaliśmy nerwowo, aż w końcu to się skończy. 😀

Fot.: To zdjęcie jest już po końcowym gwizdku, wcześniej nie zrobiłem żadnego przez 11 minut 😀

Udało nam się, a emocje naprawdę były tego warte. Z Borysem i Kubą byliśmy bardzo podekscytowani ciesząc się na środku boiska a dla mnie było to naprawdę wielkie przeżycie. Borys wydaje się być specjalistą od decydujących goli, podobnie jak dwa lata temu gdy na turnieju Lech Cup, zakończył mecz egzekwując rzut karny w 23. serii. W sumie w turnieju strzelił cztery gole w czterech meczach i dodał jedną asystę. W ostatnim meczu wszyscy cieszyli się razem ale nie mogę nie wyróżnić jednego zawodnika.

Fot.: Marcel cały czas uciekał zawodnikom

To co robił z obroną Slavii Praga w drugiej połowie, Marcel Kropp, to naprawdę „czapki z głów”. Dostawał piłkę w okolicy połowy boiska, obrońcy pociągali go za koszulkę, on nie upadał, bo chciał zdobyć gola, więc sędziowie decydowali, że nie będą gwizdać. Powtórzyło się to około 3 razy. Inny gracz już dawno by się zdenerwował, ale Marcel poszedł dalej i w końcu dograł decydującą piłkę do Borysa. W kolejnej akcji, po tych wszystkich sprintach, kiedy widać było że ma już dość, wziął znowu skądś tę energię i kolejny raz sprintował całe boisko, żeby dać kolegom szansę. To było naprawdę godne podziwu zachowanie z jego strony.

Fot.: Najlepszy zawodnik meczu finałowego (moim skromnym zdaniem J ) Marcel i najlepszy bramkarz turnieju Daniel

Daniel został wybrany najlepszym bramkarzem turnieju, do czego przyczynił się także znakomity występ w ostatnim meczu. Na koniec turnieju przyszedł czas na zdjęcia z pucharami.

Oczywiście, człowiek zawsze ma jakieś oczekiwania ale czasami coś nie idzie tak, jakby sobie tego życzył. Tu jednak nie było przypadku. Na pewno nie zapomnę tego weekendu bardzo długo, nie tylko pod względem sportowym. Najbardziej cieszy mnie fakt, że wszyscy ci chłopcy i ich rodzice to naprawdę wspaniali ludzie i nie było łatwo się z nimi pożegnać.

Fot.: Pożegnanie z fanklubem – zdjęcie Borysa

Mam nadzieję, że nie widzieliśmy się po raz ostatni. Ponieważ otrzymałem oficjalne zaproszenie od rodziców do Poznania, zrobię wszystko, aby tym razem się udało i mam oczywiście nadzieję, że kiedyś powtórzymy tam taką wspaniałą akcję.

Pridaj komentár

Vaša e-mailová adresa nebude zverejnená. Vyžadované polia sú označené *