(PL) Patryk Michalik: Moje marzenia codziennie się spełniają

Kiedy w marcu przeprowadzałem wywiad z ówczesnym mistrzem Polski i jednocześnie wicemistrzem świata w gokartach, którym został Borys Lyźen w 2021 roku w klasie Mini, nie miałem pojęcia, że ​​za kilka miesięcy będę też mógł przeprowadzić wywiad z jego następcą.

Kiedy latem pojechalem na jedną z rund Rotax Max Challenge Poland, która odbywała się w Trzyńcu w Czechach, poza spotkaniem i kibicowaniem kolegom, największe wrażenie swoim występem na torze zrobił na mnie Patryk Michalik.

Patryk wygrał w tamten weekend oba niedzielne wyścigi, ale ostatecznie zajął miejsce za swoim kolegą z drużyny Aleksandrem Rogowskim w klasyfikacji generalnej weekendu. Pod koniec całych mistrzostw, podczas których ci dwaj kierowcy walczyli ze sobą o tytuł mistrza Polski w klasie Mini, większy sukces odniósł Patryk i zostal misrzem Polski.

Mimo, że kilka razy miałem okazję coś mu w Trzyńcu powiedzeć jak mi sie podoba jego jazda i umietnosci, nie zrobiłem tego, a potem kilka razy tego żałowałem po drodze do domu. Na szczęście dzisiaj mamy portale społecznościowe, więc po wyścigu dzięki nim nawiązaliśmy kontakt, który utrzymujemy do dziś. Po powrocie Patryka z Portimao w Portugalii, gdzie brał udział w Rotax Grand Finals, zapytałem go, czy zrobilibyśmy razem wywiad na temat jego udanego sezonu i całej dotychczasowej kariery kartingowej, na co bez problemu się zgodził.

Naprawdę spodziewałem się różnych rzeczy, ale muszę powiedzieć, że Patryk naprawdę mnie zaskoczył. To był dla mnie jeden z najciekawszych wywiadów i momentami byłem zdumiony, jaką rozmowę z mnóstwem informacji udało nam się razem przeprowadzić. Wierzę, że historia tego inspirującego chłopca, który z jednej strony jest skromny, ale wie, czego chce i robi wszystko, aby to osiągnąć, zainteresuje również Państwa. Wraz z Patrykiem życzymy miłej lektury.

Foto: Jakub Rovný/race.sk

Na początek możesz powiedzieć coś o swoich początkach w gokartach. Wiem, że zaczynałeś jako piłkarz, a kiedy odkryłeś gokarty rzuciłeś z pilka nozna.

Gdy tylko spróbowałeś gokartów w hali po raz pierwszy, wiedziałeś, że to jest coś, czemu chcesz się poświęcić w przyszłości, czy też podejmowanie tej decyzji trwało dłużej?

Przygodę z kartingiem zacząłem dość przypadkowo w wakacje 2018 roku. Wtedy to poszedłem z rodzicami pojeździć na torze wewnętrznym. Tak mi się spodobało, że chciałem co chwilę wracać i można powiedzieć, iż była to miłość od pierwszego wejrzenia.

Od września tego roku zapisałem się do szkoły gokartowej w Warszawie co tydzień uczestnicząc w zajęciach pod okiem doświadczonych instruktorów i trenerów wraz z innymi rówieśnikami. Dodatkowo każdy wolny czas też starałem się wykorzystać na jeżdżenie starając się doskonalić swoje umiejętności. Pewnego dnia organizatorzy szkoły gokartowej zorganizowali zajęcia na profesjonalnych gokartach wyczynowych na Torze Słomczyn.

Od tego momentu zrozumiałem, że będę chciał spróbować swoich sił właśnie w kartingu wyczynowym. Ponieważ początki mojej nauki jazdy przypadały na okres zimowy to miałem czas aby dokładnie poznać zasady kartingu na hali a wiosną 2019 roku po raz pierwszy z profesjonalnym teamem udałem się na treningi na Tor Poznań i od tego momentu zdobywałem doświadczenie w wyczynowym kartingu.

Jak pamiętasz swóje pierwsze starty w zawodach? Wyobrażam sobie, że zdecydowanie nie było łatwo od samego początku, zdecydowanie stopniowo zorientowałeś się jak robić rzeczy lepiej. Ale czy było coś, co cię zaskoczyło na początku?

Mój pierwszy start w zawodach był w Trzyńcu. Te jak i kolejne zawody nie były łatwe gdyż musiałem nauczyć się aby skutecznie konkurować z o wiele starszymi i bardziej doświadczonymi kierowcami zajęło mi kilka kolejnych rund. Może nie było to dla mnie zaskoczeniem ale zrozumiałem że karting i wyścigi to nie tylko tempo, to także umiejętność odpowiedniego zachowania, korzystania z szans oraz eliminacji niepotrzebnych błędów. To także sytuacje których nigdy nie nauczymy się na treningach one mogą się czasem zdarzyć tylko raz i potrzebujesz doświadczenia w wyścigach aby umiejętnie na nie reagować.

Pamiętam jak kilkukrotnie mimo że byłem nowym kierowcą udawało mi się zdobywać pole position w zawodach jednak w wyścigach traciłem pozycje właśnie przez brak doświadczenia. Jednakże wraz z każdymi kolejnymi zawodami uczyłem rzemiosła wyścigowego tak aby wspinać się coraz wyżej w hierarchii kartingowej i móc rywalizować z najlepszymi.

Nadszedł kiedyś moment, kiedy powiedziałeś: Ok, jestem naprawdę dobry w tym co robię i mogę rywalizować z najlepszymi i odnosić w tym sporcie sporo sukcesow. Czy był taki punkt zwrotny w twojej przygodie z kartingem?

Ciężko wskazać jeden moment ponieważ osiąganie wysokiego poziomu w wyścigach to proces i nic nigdy nie przychodzi od tak, w danym momencie. Dojście do czołówki to efekt ciężkiej pracy, ciągłych wyrzeczeń, treningów. Niemal od samego początku czułem się szybki ale jak wspominałem brakowało obycia i to przychodziło stopniowo bez wyraźnie określonego momentu. U mnie właśnie tak było, że stosunkowo szybko przyszły wygrane czasówki, potem też czasy wyścigów a na końcu pierwsze wygrane heaty a całe zawody.

Cała ta ciężka praca i poświęcenie doprowadziły do ​​tego, co osiągnąłeś w tym sezonie. Wygrałes Rotax Max Challenge Poland, a także KMP. Zajęlś trzecie miejsce w serii CEE. Więc to musiał być dla ciebie wyjątkowy sezon pod tym względem.

Spróbuj powiedzieć, co twoim zdaniem głównie zadecydowało o tym, że zdobyłeś dwa mistrzostwa z jasnym przeglądem i jakie to uczucie i co dla cebie to znaczy być najlepszym pilotem w Polsce w swojej kategorii?

Przede wszystkim jestem bardzo szczęśliwy iż udało mi się zdobyć dwa tytuły o których wspominasz. Zawsze do tego dążyłem. Myślę że kluczem do sukcesu była konsekwencja, determinacja w dążeniu do celu oraz poddanie się ciężkiej pracy na treningach. Nie bez znaczenia było również wsparcie teamu, w którym jeżdżę. To również ich zasługa bowiem, bez nich ten sukces nie byłby możliwy.

Tak jak wspomniałem na początku to dla mnie wielkie szczęście ale także honor móc być mistrzem Polski. Reprezentowanie Polski na mistrzostwach świata Rotax (Grand Finals) to ogromne wyróżnienie i niesamowite przeżycie które zostanie ze mną na zawsze.

Foto: Jakub Rovný/race.sk

Wczasniej niź pogadamy o Grand Finals zatrzymajmy się przy twoim zespole. KRK Racing to zdecydowanie jeden z najlepszych zespołów w Polsce. Kiedy patrzymy na klasyfikację generalną RMC Poland, widzimy, że właściwie zdominowaliście całe podium. Aleks Rogowski zajął drugie miejsce, a Franek Belusiak trzecie, Aleks również wygrał serię CEE. Wreszcie cała trójka zaprezentowała się na Grand Finals.

Świadczy to o tym, że zdecydowanie macie świetne warunki w swoim zespole, aby być najlepszymi. Ale jak to jest, gdy twoim największym rywalem w mistrzostwach jest twój kolega ze zespolu? Oczywysczie źe na torźe rywalizujecie, ale staracie się takźe wzajemnie wspierać? Czy moźna powiedzieć źe teź dzięki sobie nawzajem posuwacie się do przodu…?

Faktycznie KRK Racing zdominowało kategorię Mini i myślę, że to stało się w dużej mierze dlatego że poziom zawodników w zespole jest niesłychanie wysoki. Każdy z nas mógł wygrać poszczególne wyścigi, zawody jak i stanąć na czele w końcowej klasyfikacji mistrzostw.

To że w zespole mamy wyśmienitych i wyrównanych kierowców pomaga w osiąganiu lepszych wyników. Każdy z nas lubi inne tory, inaczej pokonuje niektóre sekwencje toru czy poszczególne zakręty. Dzięki temu możemy się nawzajem uczyć i poprawiać nasze najsłabsze elementy. Aleks faktycznie był moim największym rywalem i mocno rywalizowaliśmy, podobnie jak z Frankiem, ale też często się wspieraliśmy w trakcie startów do wyścigów jak i w ich trakcie. Miało to miejsce zwłaszcza wtedy gdy jechaliśmy obok siebie mogliśmy jechać do przodu nie broniąc pozycji aby inni nas nie dogonili.

Pod koniec sezonu czekały na ciebie Rotax Grand Finals, które w rzeczywistości są mistrzostwami świata. Zdecydowanie różnia się od innych wyścigow. Musiałeś ciężko walczyć przez cały sezon, aby się tam dostać, to nie jest wyścig, na który po prostu się zapisujesz i jedziesz. Wszyscy mają taką samą technikę, nawet system jest trochę inny niż zwykle, jest podzielony na kilka dni. Poza tym nie jedziesz tylko dla siebie, reprezentujesz cały kraj, całą Polskę. Był to więc z pewnością wyjątkowy tydzień. Jakie były Twoje wrażenia z całej imprezy, jak podobała ci się atmosfera?

Niesamowita atmosfera dała się odczuć od samego początku. Już samo otwarcie mistrzostw i towarzyszące temu występny artystyczne sygnalizowały, iż jest to największa światowa impreza. Wspólne świętowanie dało się odczuć na każdym kroku. Największe wrażenie na mnie wywarł kart line. 400 gokartów usytuowanych na prostej startowej w rzędach jest czymś czego nie da się zapomnieć.

Przejście wraz reprezentacja Polski w strojach narodowych, niesienie polskich flag jak na igrzyskach olimpijskich to ogromny dla mnie zaszczyt. Reprezentowanie swojego kraju na takiej imprezie to spełnienie marzeń chyba każdego kierowcy i ukoronowanie całego sezonu jestem szczęśliwy że mogłem wziąć w nich udział.

Foto: Jakub Rovný/race.sk

Gdy ktoś popatrzy na wyniki i zobaczy, że zająłeś 12. miejsce na 72 kierowców, może powie, że to niezły wynik. Z drugiej strony ci, którzy znają okoliczności, moźe powiedzą, że był to znakomity wynik, biorąc pod uwagę to, jak wyglądało to po pierwszych dwóch dniach, kiedy byłeś głęboko w polu i zaliczyłeś naprawdę świetny powrót. Wiem, że pomimo wszystkiego, co osiągnęłaś, nie byłeś w pełni usatysfakcjonowany bo byłeś zdeterminowany, aby osiągnąć jeszcze lepszy wynik. Jak patrzysz na to z perspektywy czasu po kilku tygodniach?

To byli słodko-gorzkie mistrzostwa. Niestety czasówka nie poszła tak jakbym tego oczekiwał. Nagła zmiana pogody tuż przed naszym startem, skrzywiona oś i przez to brak czasu na korektę ustawień na deszczowe spowodował że zrobiłem 55 czasówkę na 72 zawodników. To powodowało że do każdego biegu musiałem startować z odległej pozycji i wspinać się. W każdym z trzech biegów zyskiwałem po kilkanaście pozycji choć czasem np. kara za przypadkowy zderzak znów spychała mnie w klasyfikacji. Każdy wyścig miał tylko 6 okrążeń wiec zadanie było ciężkie. Ostatni bieg prefinałowy w którym było 10 okrążeń decydował o wszystkim w nim udało mi się dojechać na 10 miejscu to dało mi awans do finału. W tym momencie cieszyłem się tylko z tego że pojadę w sobotnim finale.

Foto: Jakub Rovný/race.sk

W samym finale startowałem z 33 pozycji. Liczba 14 okrążeń dawała szanse na odrabianie strat. Byłem bardzo skoncentrowany aby na starcie i podczas kolejnych okrażeń zyskiwać pozycje. Udało mi się wyprzedzić 21 rywali i ukończyłem na 12 pozycji, która z perspektywy zawodów wydaje się być niesamowitym sukcesem i powrotem. Ale jestem przekonany że gdyby nie pech na czasówce moja pozycja w finale byłaby zdecydowanie lepsza i z takim zamiarem przyjechałem do Portimao. Nie zawsze jednak w sportach motorowych wszystko zależy od nas a ja się cieszę że pomimo niepowodzeń udało się w wielkim finale tak wiele pozycji awansować.

Jeśli by neposzlo ci w czasowce w wyścigu serialu, czy to RMCP, czy CEE, w zasadzie jest miejsce na sukces w klasyfikacji generalnej, nawet jeśli neposzlo ci dobrze w jednym wyścigu, możesz to nadrobić w następnych. Tutaj było to coś innego. Myślę, że można to porównać do wspomnianych przez ciebie igrzysk olimpijskich, tak naprawdę jest tylko jedna szansa i każdy chce pokazać się przed całym światem w jak najlepszym świetle. I właśnie wtedy przydarzyło ci się coś, co w zasadzie prawie zrujnowało twój wyścig, jeszcze przed startem i nie mogłeś nic z tym zrobić.

To dla mnie niesamowite, że nie poddałeś się w tym momencie. Ale co wtedy chodziło ci po głowie? Jak zmotywowałeś się do tak wielkiego powrotu?

Tak szczerze to nie musiałem się specjalnie motywować bo wiem to mistrzostwa świata i musisz być przygotowany na walkę do końca o każdy centymetr i o każdy ułamek sekundy. Niezbyt dobra pozycja po czasówce sama mnie napędzała i motywowała do działania bo wiem, że moje miejsce jest gdzie indziej. Czułem że mam tempo, czułem się dobrze z ustawieniami gokartu a to dodawało mi pewności siebie. Mogłem też liczyć na wsparcie mojego mechanika i szefa teamu którzy do samego końca wierzyli że można z tych mistrzostw jeszcze wrócić na wysokiej pozycji.

https://www.instagram.com/p/ClbHNaItdj0/?hl=sk

Bardzo podoba mi się twój sposób myślenia o tych rzeczach. Jak duży wpływ na wyniki na torze ma twoim zdaniem ustawienie zawodnika w głowie? Z pewnością sukces nie przyszedłby bez wiary w siebie… Myślisz nawet w momentach gdy coś niejdzie zgodnie z oczekiwaniami i może wyścig ci się nie uda glownie o tym, że jesteś wystarczająco dobry i źe na pewno bedzies w stanie wygrać nastenpnym razem?

Odpowiednie nastawianie jest jednym z kluczowych elementów w kartingu bez tego nawet mając świetnie ustawiony wózek czy wyjeżdżone na treningach setki kilometrów nie da się osiągać wyników. Po niepowodzeniach, nieudanych wyścigach czy czasówkach zawsze staram się być jeszcze bardziej skoncentrowany i zdeterminowany, gdyż wiem iż najgorszą z możliwych opcji jest poddanie się. Staram się zawsze walczyć do końca dopóki sędzia nie pomacha szachownicą.

Wyścigi serii WSK często określane są mianem kartingu na najwyższym poziomie. Ty też masz doświadczenie z tej serii bo w paru wyścigach brales udzial. Czy można to jakoś porównać s Grand finals?

WSK jest faktycznie uznawana za największą i najlepszą ligę kartingową na świecie. Sama formuła zawodów jest bardzo podobna jeśli chodzi o kwalifikacje i heaty. Podobieństw można się też doszukiwać w bardzo wysokim poziomie zawodników.

Zasadniczą różnica jest jednak, iż WSK jest serią odbywającą się kilka razy w roku, w której może wystartować niemal każdy, natomiast Grand Finals to jedna impreza w roku, na którą mogą pojechać zazwyczaj tylko zwycięzcy serii w poszczególnych krajach bądź regionach.

Dodatkowo na finale światowym każdy z zawodników losuje gokarta oraz silnik (w tym roku była to Praga), aby zapewnić wyrównanie szans między zawodnikami. WSK to prawdziwy wyścig zbrojeń, każdy ma swój motor i to powoduje, że ciężej jest tam zawodnikom młodym osiągać wyniki na swoją miarę.

Foto: Jakub Rovný/race.sk

Często zdarza się, że tuż po zdobyciu tytułu mistrza kraju lub sukcesie w Grand Finals, kierowci przenoszą się do WSK na cały sezon. Czy ty też o tym nie pomyślałeś?

W najbliższym czasie czeka mnie zmiana kategorii na Junior i to mnie obecnie najbardziej zajmuje. W trakcie nowego sezonu będziemy się zastanawiać czy rozszerzyć kalendarz i tak już napięty o WSK lub może inne serie i mistrzostwa.

Jakie są więc twoje cele na nowy sezon? Przejście do nowej kategorii do większego i szybszego gokarta z pewnością będzie wyzwaniem. Niektórym udaje się zaadaptować szybciej, innym zajmuje to więcej czasu… Chcesz od razu walczyć o najwyższe miesca, czy twój pierwszy sezon w juniorach będzie głównie o przyzwyczajniu sie do tej zmiany?

Oczywiście chciałbym od razu walczyć o jak najwyższe cele natomiast jestem świadomy, iż przychodzę do grupy w którym są o wiele starsi i bardziej doświadczeni kierowcy już ze stażem minimum 1 sezonowym w tej kategorii. Z tym będę musiał sobie jakoś poradzić natomiast ważniejszą sprawą będzie kwestia siły. Większe prędkości, przeciążenia oraz większa waga gokarta to będzie na pewno dla mnie pewną przeszkodą w pierwszych wyścigach. Im szybciej pokonam barierę siłową tym szybciej będę starał się walczyć z najlepszymi w tej kategorii.

Foto: Jakub Rovný/race.sk

Jak więc wygląda twój trening fizyczny? Czy masz jakieś specjalne treningi mające na celu radzenie sobie z większymi przeciążeniami, poprawę kondycji, wzmocnienie lub szybkość reakcji?

Wspólnie z trenerem przygotowania fizycznego pracuję nad kondycją w okresie grudniowym aby podczas przerwy budować mięsnie i być lepiej przygotowanym. Już w styczniu wsiadam do wózka trenować bo wiem żadne treningi nie zastąpią przeciążeń i budowania siły podczas jazdy kiedy to dokładnie wszystkie mięśnie niezbędne pracują jednocześnie. W moim odczuciu nie da się tego zbudować na sali treningowej, to jest tylko element pomocniczy i dodatkowy. Odpowiedzią na to aby być siłowo przygotowanym są treningi w gokarcie podczas jazdy.

Rozmawialiśmy o twoich celach na najbliższą przyszłość, ale dla większości z was karting to dopiero początek kariery w sportach motorowych, która potem może się rozwijać w różnych kierunkach. Jakie jest Twoje marzenie, co chciałbyś osiągnąć w motorsporcie w przyszłości?

Każdy z nas chyba chciałby kiedyś spróbować jazdy bolidem najlepiej tym F1 ale są też inne serie mistrzostwa. Jest też wiele opcji samochodowych. Myślę, że te marzenia będą się kształtowały na bieżąco podczas kolejnych kilku lat w kartingu. Ale tak naprawdę muszę przyznać że moje marzenia spełniają się na co dzień. Jestem 3 rok w kartingu profesjonalnym, już w drugim byłem w ścisłej czołówce w Polsce a w tym roku osiągnąłem to co sobie wymarzyłem. Dwa tytułu mistrzowskie do tego drugie wicemistrzostwo Europy Centralnej i Środkowej i obecność na wielkim światowym finale to spełnienie marzeń którymi cieszę się tu i teraz.

Foto: Jakub Rovný/race.sk

Ostatnie pytanie będzie trochę inne i odbiegnę trochę od kartingu, ponieważ zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Jak zwykle spędzasz święta, i macie jakieś specjalne świąteczne zwyczaje?

Pewną tradycją jest, że spędzamy okres przedświąteczny w górach na nartach, desce czy łyżwach. Natomiast same święta już spędzamy z rodziną. Są to raczej tradycyjne polskie święta w gronie najbliższych z choinką, życzeniami, spotkaniami, prezentami, kolędami. Jeśli warunki pozwolą będzie tez trochę kartingu a mianowicie kulig. Jak widać i w świętach można odnaleźć prędkość ale nie w koniach mechanicznych. 😉

Pridaj komentár

Vaša e-mailová adresa nebude zverejnená. Vyžadované polia sú označené *